
Total immersion – pełne zanurzenie w język obcy
Metod nauczania i uczenia się języka obcego jest wiele. Jedne skupione są na realizowaniu pewnego materiału przygotowując kursanta do certyfikatu, inne rozwijają słownictwo z danego zakresu, a jeszcze inne gramatykę lub umiejętność komunikacji. Metoda, która może nam pomóc w przyśpieszeniu efektów nauki języka obcego to total immersion, czyli tzw. pełne zanurzenie w język obcy, otoczenie się nim z każdej strony i wypełnienie nim swojej przestrzeni.
[heart_this]
Najbardziej idealnym modelem totalnej imersji jest oczywiście podróż do kraju, w którym jego rodzimi mieszkańcy posługują się danym językiem.
W ten sposób na co dzień można obcować więc nie tylko z nim ale też z lokalną kulturą, która moim zdaniem ma spore znaczenie w nauce języka. Aktywnie komunikując się z tubylcami, słuchając języka w rozmowach zwykłych ludzi, oglądając telewizję, czy słuchając radia w danym języku osiągniemy najlepsze efekty.
Jeśli jednak nie mamy możliwości takiego wyjazdu możemy sobie zafundować namiastkę „pełnego zanurzenia” w język obcy w swoim własnym środowisku. Efekty wcale nie muszą być mniej zadowalające. Wszystko zależy od tego na jakim poziomie nauczania jesteśmy i jak szybko przychodzi nam nauka nowych umiejętności. W końcu: jak bardzo potrafimy się w to zaangażować. Ta metoda jest całkowicie bezpłatna, zależy tylko od nas i od naszej pomysłowości.
Co możemy zrobić?
- zmienić język w telefonie,
- oglądać telewizję po angielsku,
- słuchać radia po angielsku,
- oglądać swój ulubiony serial, odcinki blogera na youtubie po angielsku,
- rozwiesić sobie w całym domu karteczki z nazwami poszczególnych przedmiotów po angielsku,
- starać się powtarzać swoje myśli także po angielsku,
- próbować wyobrażać sobie jak daną rozmowę przeprowadzilibyśmy po angielsku.
Dodatkowo możemy znaleźć na różnych portalach społecznościowych ludzi, którzy mieszkają w Anglii, Stanach Zjednoczonych, Australii lub innych krajach, w których poprawne posługiwanie się językiem angielskim będzie wysoce prawdopodobne. Możemy prowadzić z nimi konwersacje pisane, lub łączyć się za pomocą skype (to raczej odraczam na sam początek).
Sama od 2 klasy liceum korespondowałam z Niemcem, który biegle posługiwał się językiem angielskim (piszemy do dzisiaj). Te rozmowy świetnie pomogły mi opanować podstawy zwykłej, niewydumanej komunikacji, na którą na pewno na tym poziomie nauczania nie zdobyłabym się w świecie realnym. Taka czysto internetowa znajomość jest świetna nie tylko do poznania języka obcego, ale też życia codziennego osoby żyjącej, studiującej i później pracującej w innym kraju.
Możemy pisać posty na portalach społecznościowych w języku angielskim, lub podpisywać zdjęcia w języku angielskim jednak myślę, że przez większość naszych znajomych może to zostać opacznie zrozumiane.
Specjaliści zalecają minimum 4 godzinny dziennie w „pełnym zanurzeniu”. Jeśli jednak czujemy silną motywację, a dany język naprawdę nam się podoba nawet perspektywa kilkunastogodzinnego zanurzenia nie będzie dla nas męcząca. Wydaje mi się, że osiągnięcie efektów przy maksymalnym zaangażowaniu i pozytywnym nastawieniu jest wręcz pewne.
Wiele osób w nawiązaniu do totalnej immersji pisze o braku czasu. Uważam, że czas nie ma tu nic do rzeczy. Uczyć języka możemy się nawet w myślach, jadąc pociągiem, autem, słuchając ulubionej piosenki, oglądając wywiady z ulubionym aktorem, blogera na youtube. Możliwości są wręcz nieograniczone, a otaczający nas świat jest żywą makietą chociażby do tego by nieustannie sprawdzać sobie nowe słówka.
W innym poście znajdziecie listę polecanych seriali i bajek do oglądania po angielsku, lub z napisami w języku angielskim.

