EDUKACJA

Nauka języka angielskiego a oglądanie seriali w oryginalnej wersji językowej – tytuły dla poziomów początkujących, średniozaawansowanych i zaawansowanych

Początkowo wpis miał nosić tytuł „Moje ulubione seriale, które wolę oglądać po angielsku”. Z biegiem czasu jednak i po krótkim rozeznaniu w temacie, a także rozmową z kilkoma osoba stwierdziłam, że temat można rozszerzyć.

Moja trauma z dzieciństwa – zmuszanie do oglądania BBC

Po pierwszym roku nauki angielskiego w wieku 14 lat tata kazał mi (to śmieszne określenie ale w przypadku mojego taty i jego metod – jedyne słuszne) oglądać BBC. Chciałabym Wam pokazać jak bardzo się w tej chwili śmieję, kiedy wspominam to jak próbowałam ukryć przed nim, że zasypiam. Niestety dla dzieciaka po 1,5 -rocznym / nawet dwuletnim kursie angielskiego był to zdecydowanie nietrafiony wybór zarówno jeśli chodzi o poziom trudności jak i tematykę.

więcej na ten temat przeczytacie tutaj.

W liceum chodziłam do klasy o profilu z rozszerzonym angielskim. Język angielski mieliśmy sześć (jeśli dobrze pamiętam) razy w tygodniu. Niestety trzy lata licealnej edukacji zaowocował totalnym zniechęceniem do rozwijania swoich umiejętności w zakresie nauki tego języka. Sytuacja uległa zmianie na studiach, w zasadzie … z nudów. Zaczęło się od „Przyjaciół”. Zauważyłam, że serial zupełnie nie śmieszy mnie w języku polskim i zaczęłam oglądać go w języku angielskim. Doszłam do zaskakujących wniosków. Nie tylko większość rozumiałam, ale też wiele się uczyłam!

Właśnie na bazie tej przygody, po latach, po obejrzeniu miliarda seriali chciałabym Wam polecić kilka tych, w których możecie szukać oparcia w nauce języka angielskiego.

Jak to działa?

Oglądając serial po angielsku możecie skorzystać z kilku metod.

  1. Jeśli nie wierzycie w swoje siły możecie obejrzeć odcinek po polsku, a później po angielsku.
  2. Możecie obejrzeć z włączonymi angielskimi napisami.
  3. Możecie obejrzeć serial w oryginalnej wersji językowej bez żadnych napisów.

Polecam oczywiście opcję nr 3, choć w przypadku trudniejszych seriali takich jak Dexter, Grey’s Anatomy itp. zdarzało mi się korzystać z opcji 2.

Nie oglądajcie serialu z polskimi napisami. Na nic Wam się to nie przyda ponieważ Wasza uwaga skupi się głównie na napisach i zasłyszycie tylko pojedyncze sformułowania, jeśli w ogóle coś usłyszycie.

Nie chodzi też o to, że macie rozumieć dosłownie każde słowo. Dyskutowałabym czy w ogóle o to chodzi w nauce języka, ale każdy preferuje inne podejście. Nie dam sobie uciąć za to ręki, ale na większość osób, z którymi rozmawiałam działało to podobnie. Zasłyszawszy w serialu, lub w filmie konkretne sformułowanie, nawet jeśli nie potrafimy określić dokładnego jego znaczenia, w późniejszym czasie bez problemu przywołamy je w pamięci podczas spontanicznego mówienia, lub nauki nowego słownictwa. Na mnie dokładnie tak to zadziałało.

Podczas oglądania ulubionego serialu jesteśmy rozluźnieni, a zrelaksowana mózgownica łatwiej i szybciej przyswaja nowe informacje.

Poziom

Poniżej przedstawiam listę seriali dla poziomu średniozaawansowanego i zaawansowanego. Podkreślam, że lista ta jest tylko i wyłącznie propozycją. Jeśli macie jakieś ciekawe sugestie, lub własne tytuły, które sprawdziły się podczas Waszej nauki języka śmiało wpisujcie je w komentarzach 🙂

„Przyjaciele” to serial o grupie sześciorga przyjaciół mieszkających (w zasadzie razem) w Nowym Jorku. W serialu mamy żart zarówno słowny jak i sytuacyjny i te dwie formy świetnie się nawzajem uzupełniają. Naprawdę trzeba się postarać, żeby nie zrozumieć. Serial jest na tyle wciągający, że z chęcią ogląda się konkretny odcinek ponownie w celu wyłapania jeszcze fajniejszych sformułowań.

„Pamiętniki Wampirów”, „The Originals” i „Pretty Little Liars” to klasyki. Ogląda je do czwarty dwudziestoparolatek choć nie wszyscy się do tego przyznają, bo że niby te seriale dla smarkaczy… Niestety dwa z powyższych dobiegły już końca, a jeden z nich jest na finałowym sezonie. Jednak są to pozycje obowiązkowe jeśli chodzi o wciągające serialowe rozluźniacze. Aktorzy mają różne akcenty ale mówią w bardzo zrozumiały sposób. Najbardziej podoba mi się wymowa serialowych braci, czyli Damona i Stefana („Pamiętniki Wampirów”; dodatkowo Paul Wesley jest Polakiem więc może to też Was zachęci do obejrzenia tego serialu). Jest ona zupełnie różna, ale trochę mroczna, świetnie dopasowana do charakterów, a jednocześnie zrozumiała. Stefan jest praktycznie wiecznie zatroskany. Damon, nie rozumie co się w zasadzie takiego stało. Ma minę podobną do mojego syna, kiedy ten wyleje na podłogę cały sok. Przecież nic się nie stało. Zjadłem tylko kilku licealistów. W „The Originals” ubóstwiam również główne postaci: Niklausa i Elijaha Mikaelsonów. Zarówno Joseph Morgan jak i Daniel Gillies robią z tymi postaciami (głównie wymową) coś takiego, że dałoby się dla nich zjeść / być zjedzonym.

Ostatni serial z listy tych podobnych pod względem poziomu trudności to „Pretty Little Liars”. Najbardziej pokręcony serial jaki oglądałam. Twórczyni serialu Marlene King zrobiła z nim chyba wszystko złe co mogła zrobić z tak doskonałą historią. Jednocześnie świetnie z niej wybrnęła w ostatnich odcinkach ostatniego sezonu. I w przypadku tej pozycji na pierwszym miejscu stawiam Spencer. Troian Bellisario gra zawsze podobne role. Jest trochę wyniosła i robi to dobrze. Ma fajną wymowę i w ostatnich odcinkach zakańczających całą serię naprawdę językowo / dykcyjnie dała czadu. Nie powiem Wam czemu bo zdradziłabym zakończenie całej historii.

„Mentalista” i „Grimm” to historie, które niepotrzebnie się skończyły. Są to tego typu seriale, które mogłyby lecieć przez 15 lat w sobotnie popołudnia i nikt nie miałby dosyć. Seriale są podobne pod względem poziomu trudności. Nie ma tu nic szczególnego do dodania.

Tytułowym mentalistą jest Patrick Jane, który po stracie żony i córki pracuje jako niezależny detektyw i konsultant policji w Kalifornii. Chce w ten sposób pozostając blisko świata zbrodni na własną rękę schwytać i wymierzyć sprawiedliwość mordercy swojej rodziny.

„Grimm” to tematyka, która nie zaciekawi każdego. Przenosimy się w nim w świat, w którym obok ludzi żyją tzw. Weseny. Są to człekokształtne formy wogujące do swojej prawdziwej postaci rodem z bajek braci Grimm. Od prawieków polują na nie Grimmowie, do których zalicza się także głównego bohatera serialu. Takie tam pierdoły do poduchy, lub na familijną (taką lekko brutalną bo odcinają sobie głowy) posiadówkę po niedzielnym obiedzie.


Powyższe pozycje zdecydowanie należą do tych, które oglądałabym z angielskimi napisami lub chociaż na dwa razy. A może to świadczy o moim słabym poziomie. Nie wiem. W „Dexterze” sporo jest gierek słownych, których możemy nie zrozumieć. Później kiedy serial jest w toku wychwytuje się je z łatwością. „Dr House” i „Grey’s Anatomy” z kolei bez problemu będą dla nas zrozumiałe w normalnej rozmowie bohaterów o niczym, jeśli chodzi o sformułowania medyczne – tutaj już będzie gorzej. A chyba głupio nie zrozumieć medycznych sformułowań oglądając serial o chirurgach prawda? Dr House to zupełnie inna bajka. Pamiętam, choć serial oglądałam już dawno temu, że niektóre odcinki były dla mnie zrozumiałe, inne zupełnie nie. W „Grze o Tron”, „Poldarku” i „Sherlocku” mamy z kolei brytyjski akcent, który jak dla mnie jest katastrofalny. Choć pięknie brzmi, jest dla mnie o wiele mniej zrozumiały. W „Wikingach” dzieje się dziwna rzecz. Serial niby zrozumiały ale aktorzy nie grzeszą akcentami. Każdy z nich ma inny, dodatkowo próbują je koślawić po islandzku (?). Dla mnie wygodniejsze jest oglądanie tej konkretnie pozycji z napisami.

Bajki – najlepsze dla początkujących!

Na zakończenie polecę Wam jeszcze kilka pozycji dla dzieci. Jeśli puszczacie dzieciakom bajki (mimo tego, że eksperci i psycholodzy kategorycznie zalecają by robić to max. 10 minut dziennie) puszczajcie je po angielsku. Jest kilka takich bajek, które językowo Was zachwycą. Należą do nich:

  • Małe Królestwo Bena i Holly
  • Świnka Peppa

Bajki te są nie tylko śmieszne dla maluchów. Nie jestem wielką fanką świnki Peppy, ale Bena i Holly znam bardzo dobrze i z ręką na sercu mogę powiedzieć – mnie śmieszy! Dodatkowo postaci z tych bajek przepięknie i wyraźnie mówią po angielsku. Wydaje mi się, że osoba po rocznym, lub półtorarocznym kursie językowym powinna je (zaczynać) rozumieć.


W posta wkradł się bałagan jednak nie jest to typowy post informacyjny. Potraktujcie go proszę jako zbiór inspiracji 🙂


autorka