
Książkowa otchłań, czytelnicza utopia, literowy trans – dlaczego warto czytać książki?
Wszyscy trąbią: trzeba czytać! Czemu? Bo czytać trzeba. Bo zdrowo dla umysłu, bo czytanie jest trendy? Bo z książką wygląda się na mądrzejszego, a może fajnie pozuje się do zdjęć na instagramie? Według badań 38% Polaków w ogóle nie czyta książek. Według prywatnych domysłów autorki tego bloga jest to właśnie ten procent osób, które najwięcej mają do powiedzenia.
W czym pomagają nam książki?
w nauce i zmianie toku myślenia
poszerzeniu horyzontów
kształtowaniu charakteru
w odpoczynku i odprężeniu
pobudzaniu naszej kreatywności
ulepszaniu pamięci
łatwiejszym wysławianiu
budowaniu nowych sformułowań i poszerzaniu zasobu słownictwa
Czytanie książek kształtuje nasz charakter niezależnie od wieku. Oceniamy pozytywne i negatywne zachowania oraz postępowania moralne, śledzimy bieg wydarzeń, który nas nie dotyczy będąc ich ukrytymi obserwatorami, konfrontujemy działania bohaterów z naszym własnym sumieniem i zasadami.
Książka otwiera nas też na inny sposób myślenia. Znam mnóstwo osób nastawionych na siebie i własne wyrażanie opinii. Nie wiem czy dobrze to odbierzecie. Mam wrażenie, że te osoby nie czytają książek. Żyją w świecie, w którym uznają się, za elitę, kreatorów rzeczywistości ponieważ … nie znają innej. Jedyny temat ich rozmów to ich własne opinie, lub opinie innych odnoszące się do spraw z nimi związanych. Czytając książki wchodzimy w tę inną rzeczywistość i zagłębiamy się poniekąd w świat autora – poszerzamy nasze horyzonty.
Niezależnie od tego jak bardzo fikcyjna będzie fabuła zawsze autor przemyca w niej cząstki własnej osobowości. (Właśnie tak zakochałam się w Herlanie Cobenie.) Książki otwierają w nas tolerancję na inność przekonań, uczą też trochę tego, że niezależnie jak bardzo elitarnie postrzegamy swoje własne poglądy, świat i tak będzie na maksa różnorodny. Niestety ciągła paplanina o własnym ego nie uczyni z nas słońca w centrum naszej galaktyki. Dzięki książkom (wierzę…że) uczymy się pokory, uczymy się, lub zmieniamy nasz tok myślenia, spojrzenie na drugiego człowieka, który jest odrębnym światem.
Badanie przeprowadzone przez NEA (amerykańska agencja wspierająca sztukę), ukazuje, że ludzie, którzy regularnie czytają są znacznie bardziej zaangażowani obywatelsko i kulturowo. Zaryzykowałabym też stwierdzenie, że czytanie uczy nas po prostu empatii. Coś o czym pisałam powyżej, czyli otwarcie na inność przekonań i uświadomienie sobie najprostszego z faktów: każdy myśli inaczej i ma do tego prawo!
The data here demonstrate that reading is an irreplaceable activity in developing productive and active adults as well as healthy communities.
całość ebooka Read or not to read znajdziecie w linku pod postem
W ten sposób przechodzimy do kolejnego punktu, czyli błogosławionego odpoczynku i odprężenia. Wiadomo, że każdy odpoczywa inaczej i ograniczanie się do czytania książek byłoby idiotyzmem. Świat oferuje nam różnorodność i w zależności od stopnia zmęczenia, rodzaju codziennej aktywności co innego zapewni nam ukojenie. Dla mnie są to książki, seriale, rower i długie spacery.
Podobno zawsze miałam niewyparzony język dlatego od kilkunastu lat w pewnych sytuacjach praktykuję dyplomatyczne milczenie. Nie pomogły mi w tym książki, a w dzieciństwie połykałam je dosłownie tonami. Nic chyba dziwnego, że książki podsuwają nam pomysły na nowe sformułowania, które mimowolnie pozostają nam w pamięci. Później zupełnie niechciane wyskakują nam z buzi, kiedy nie zdążymy jej w stosownej chwili zamknąć. U dzieciaków sprawa jest na wagę złota ponieważ czytając poszerzają swój zasób słownictwa, przyswajają zasady pisowni i ortografii. Kto twierdzi inaczej ten chyba za mało czytał. Stojąc z boku i przyglądając się rozwojowi wydarzeń możemy czasem zyskać. Tak jak czytając książkę uczymy się cierpliwie czekać na zakończenie tak w życiu czasem lepiej ugryźć się w język, wsłuchać się w narrację i dialogi innych bohaterów.
Czytanie pobudza naszą kreatywność i ulepsza naszą pamięć. Czytając pobudzamy wyobraźnię, tworzymy w wyobraźni filmy i obrazy, łączymy nową wiedzę z tym, co już jest nam znane. Nie doświadczy tego osoba oglądająca gotowy obraz w postaci filmu lub serialu (i piszę to jako wielka fanka seriali).
Przejrzawszy mniej więcej wpisy w sieci na ten temat dołączę jeszcze jedną korzyść płynącą z czytania. U mnie proces ten trwał powoli. Choć zawsze czytałam dużo, w liceum miałam pewną przerwę od książek (wiecie, randki i te sprawy…). Po latach zauważyłam, że czytanie w dużych ilościach naprawdę pomaga nam się uczyć. To przyszło do mnie niedawno, ale osoba czytająca dużo szybciej „wchłania” wiedzę zawartą w tekście. Może nie przebiega to na zasadzie osmozy, ale czytając sam tekst wchłaniamy już jakieś 40-50 % wiedzy. Robiąc dobre notatki na przykład w postaci diagramów, lub haseł (każdy wg. własnego uznania) przywołujemy tę wiedzę w późniejszych etapach nauki.
Literatura:
autorka

