
Self PR i auto reklama u blogerów
Warto zauważyć, że podczas, kiedy my promujemy książkę, książka promuje nas jako eksperta w danej dziedzinie. Mając na koncie wydaną książkę, a jeszcze lepiej dwie lub trzy, wzbudzamy większe zaufanie u profesjonalistów. Znani eksperci wcale nie muszą być bardziej utalentowani od nas, ale na pewno wiedzą, jak stać się zauważalnymi poprzez swoje publikacje i działania marketingowe.
źródło: Self PR / Grażyna Tallar – Akademia Szczęścia
Dzisiejszy wpis zaczynam cytatem pani Grażyny Tallar (międzynarodowy ekspert w dziedzinie inteligencji emocjonalnej, coach – eqtrainer.ca), który znalazłam w sieci. Choć dotyczy autorów publikujących książki w dużej mierze odnosi się do wszystkich, którzy aktywnie działają w sieci, prowadzą swoje firmy, a ich marketingowe działania oparte są na własnym wizerunku. Z mojej strony wpis będzie bardziej intuicyjnym przedstawieniem spostrzeżeń niż zbiorem informacji i definicji.
Jak robić sobie dobrze stosując self PR?
Odbiorca ma Cię po prostu lubić. Jeśli budujesz świadomość marki w oparciu o własny wizerunek odbiorca po prostu musi darzyć sympatią Ciebie, to jak mówisz o swojej pasji, i ten fragment życia, który mu pokazujesz. Kiedy myśli coś na jakiś temat, czegoś nie wie, szuka informacji ma w pierwszej kolejności pomyśleć o Tobie, nawet gdyby sto razy lepszym rozwiązaniem była Wikipedia lub inny znany portal informacyjny. W przypadku produktów, doskonale sprawdzimy to na przykładzie działań polskich projektantów. Gwarancją sukcesu jest nie tylko spójny pomysł i zwarta akcja marketingowa, ale też pokazanie kawałka swojego życia. Fani niszowych marek uwielbiają zaglądać polskim projektantom do pracowni. Uwielbiają śledzić ich zaangażowanie w targi, etap produkcji a nawet pakowania – koniecznie z naklejką „specjalnie dla Ciebie”.
Usiądź (lub zrób coś, w trakcie czego najlepiej Ci się myśli) i zastanów się:
- dlaczego dla innych to co robię jest ważne?
- co sprawia, że Twoja opcja jest unikatowa, lepsza, najlepsza?
- jak to skąd czerpię inspiracje może przysłużyć się kreowaniu marki?
Później:
Daj odbiorcy wybór – może do Ciebie dołączyć ponieważ uzyska przez to określone profity np. dostęp do świetnych zdjęć, świeże informacje z różnych dziedzin, świeże spojrzenie na pewne tematy, unikatowe ubrania o niespotykanym kroju, świetnej jakości materiały niedostępne w tradycyjnych sieciówkach.
Daj mu odczuć, że to o czym czyta dotyczy jego społeczności, a cała gazeta/portal/blog nie istniałaby gdyby nie ta społeczność właśnie. Definiuj każdy osiągnięty sukces nie tylko bazując na swojej ciężkiej pracy, ale też na wsparciu ze strony otoczenia. Prowadząc catering zwróć uwagę na wieloletnią tradycję kulinarną swojej rodziny – to dzięki babci Reni możesz dzielić się z ludźmi wszystkimi smakołykami, prowadząc sprzedaż produktów handmade zwróć uwagę na ludzi, którzy docenili ich unikatowość – to dzięki nim i dla nich będziesz dalej tworzyć swoje produkty. Prowadząc bloga czy portal informacyjny łącz się z czytelnikami – to także oni odpowiadają za Twoje dobre statystyki.
Wydaj książkę!
Ciężko mi pisać ten akapit, ponieważ pani Grażyna Tallar napisała o tym w zasadzie wszystko. Wydanie książki podnosi nasz prestiż. Tak już jest i koniec. Nikt nie musi wiedzieć ile zarabiasz na sprzedaży tej książki. Nawet jeśli to będzie przysłowiowa złotówka. Książka jest namacalnym dowodem na Twoją pasję, jej zwieńczeniem i podsumowaniem. Większość ludzi nie ma pojęcia o tym jak funkcjonuje ten mechanizm i przez wydanie książki rozumieją mniej więcej tyle: udało mu się, został zauważony, osiągnął swój cel. Doskonale wiemy, że wcale to nie musi oznaczać żadnego sukcesu. Wydanie książki to jednak dobry ruch. Wystąpienia, wywiady, recenzje, artykuły o naszej książce kreują i wzmacniają nasz wizerunek eksperta. Jeśli dysponujemy wystarczającym budżetem, możemy zatrudnić profesjonalną firmę Public Relations, która nas i naszą książkę wypromuje – pisze Grażyna Tallar na swoim blogu.
Jak robić sobie „źle”
Dla przykładu podam agresywne zachowania jednej z gazet, które obserwuje się m.in. na portalach społecznościowych. Nie chodzi o używanie brzydkich słów, czy obrzucanie obelgami konkurencji. Chodzi o przerysowane przedstawianie siebie w glorii chwały i nieustającego sukcesu. Jeśli chcesz polecać kogoś lub siebie pokaż odbiorcy czemu to coś jest potrzebne i co Ci zawdzięcza. Odbiorcy, czytelnika, czy widza nie obchodzą Twoje statystyki (w większości przypadków; takie rzeczy obchodzą Twoich klientów). Nie chodzi też o to by statystyki schować do szuflady. Dobrym rozwiązaniem będzie publikacja statystyk w odrębnym dziale lub na osobnej stronie.
W formie informacji publikowanych jako posty na przykład na portalach społecznościowych sprawdzi się liczba mnoga i taktyka osiągania własnych kamieni milowych –
udało nam się pobić własny rekord
dzięki Wam piszemy jeszcze lepiej
Zadziała to o niebo lepiej niż publiczna wojna na słupki z konkurencją.
Jesteśmy najlepsi, osiągnęliśmy kolejny sukces, znowu nam się udało, przodujemy w rankingach, konkurencja przy nas wysiada bo zwyczajnie jest gorsza (publikacja słupków swoich i konkurencji), Ci, którzy z nami nie trzymają zasmakowali co to porażka, masz inne zdanie to spadaj nasza racja jest „najmojsza”– zastanów się jak taki rodzaj promocji odbierany jest przez czytelnika lub widza, który marki lub produktu w ogóle nie zna. Ja pomyślałabym tak: pokaż mi to czym się pasjonujesz, nie wytykaj mi pod nos powodów, dla których mam Cię wybrać. Pomyślicie, że mądruje się bo jestem tylko obserwatorem. Nie do końca. Dlatego napiszę jak ja bym to rozwiązała. Nie chodzi przecież o hejt ale o to, żeby dzielić się pomysłami.
W/w gazeta mogłaby opublikować w formie plakatów kolaż zdjęć z imprez, a pod spodem podpis – Dziękujemy, że byliście z nami. Znana, trochę zdarta metoda, ale zawsze działa. Robią to przedstawiciele partii politycznych, sportowcy, artyści itd.
Drugim świetnym rozwiązaniem byłaby dyskusja na żywo na przykład w formie publikowanych wypowiedzi czytelników – w czym pomogły czytelnikom newsy publikowane w gazecie. W ten sam sposób jedna ze znanych stacji radiowych nawiązała stałą komunikację z odbiorcami, którzy dzwonili do niej będąc w drodze i aktywnie informowali o utrudnieniach ruchu drogowego. W przypadku portalu internetowego świetnie sprawdzą się dymki z najnowszymi czatami od czytelników. Dzięki takim „dymkom” z najświeższymi wpisami od czytelników (nie mylić z komentarzami) w portal wnieść można życie, pokazać, że jest zaangażowany i sam angażuje swoich czytelników.
Trzecim rozwiązaniem byłoby otwarcie się na możliwość popełnienia błędu. Wykazywanie pokory w niektórych sytuacjach, umiejętność przyznania się do faux pas, czy przeprosiny za nietrafioną lub nieprawdziwą publikację. Działają lepiej niż zaciekłe bronienie swojej pozycji. Stwarzamy wtedy wrażenie wspólnego budowania jakości marki (Wy nas czytacie, ale nie byłoby nas bez Was). Są jednak ludzie, którzy pielęgnują podejście do własnego biznesu w przestarzałej i trochę zaczepnej formie. Nie ważne jak o nas mówią, ważne, że mówią.
Ustawić się w szeregu, dać odbiorcy wybór i możliwość samodzielnego myślenia to czasami wygrać, nawet jeśli na Twoim rachunku ubędzie jedno zero.
Na końcu najważniejsze! Bądź wierny swoim przekonaniom, po prostu rób swoje. Jeśli krytykujesz miej świadomość, że sam znajdziesz się na świeczniku i to Ciebie poddadzą krytyce. Najlepiej obrazuje to przysłowie, które przypięłam w sidebarze swojego bloga: Poświęcaj tyle czasu na ulepszanie siebie byś nie miał go na krytykę innych.
No i pamiętaj!
Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje.
Empty vessels make most noise.
Great talkers are little doers.

