FOTOGRAFIA

Lato w lesie #fotopowieści #mojenarracje

Dzisiaj sobota i prawdę mówiąc nie mam weny na poważne tematy. Mój mąż zawsze się ze mnie śmieje, że kiedy tylko poczuję zew natury (czyli tak parę razy na dzień) to biorę głęboki oddech i mówię: ale jest super pogoda na rower. Dokąd wtedy jadę? Uciekam za miasto w siatkę leśnych dróg. Nie wiadomo dokąd, najlepiej tam gdzie poniosą mnie koła. Na dobrej fazie i z dobrą playlistą nie da się skręcić źle, ponieważ zawsze znajdziesz się we właściwym miejscu. Dzisiaj zabieram Was ze sobą.

Wokół cisza. Zostawiasz za sobą zgiełk miasta, pędzące gdzieś samochody. Im dalej tym głosy stają się bardziej rozrzedzone. Ktoś tam parzy herbatę. Słychać paniczny świst czajnika. Ktoś inny kosi trawnik. Każdy pieczołowicie organizuje sobie daną chwilę na własnym skrawku ziemi. Raz powieje wiatr, innym razem wszystko zwalnia i pędząc przez okoliczne wsie w zwolnionym tempie widzisz wszystko dookoła. Krowy oderwane od rzeczywistości zamuczą coś od niechcenia przełykając suche źdźbło trawy. Na szosie jedziesz tak gładko, że na Twojej twarzy pojawia się coraz szerszy uśmiech. Każda kolejna piosenka jest najlepszym dowodem na to, że warto było ruszyć tyłek i jechać. Jedzie się coraz lepiej.

W lesie zaczyna inaczej pachnieć, a do mózgu dociera coraz więcej tlenu. Słowa piosenek mieszają się z tysiącem myśli na minutę. Gdyby tylko móc tu i teraz wcielić je wszystkie w życie! Jedziesz dalej. Dziura. Korzeń. Ten sam zakręt, a dzisiaj jakby inny. Inaczej pada na niego światło. Ktoś tutaj był. Las żyje swoim życiem choć każdemu wydaje się niezmienny.

Miejsca, które mijasz z powodzeniem mogłyby konkurować z tapetami Windowsa. Jesteś wyróżniony bo teraz pokazują się tylko tobie. Znów inaczej pachnie. Las spłukany ulewą ocieka zapachami żywicy, kory i liści. Wysokie sosny melancholijnie kołyszą się na wietrze. Zupełnie jakby słyszały piosenkę, która właśnie leci w Twoich słuchawkach. Stajesz przed rozwidleniem dróg i zastanawiasz się gdzie jechać. Kolejna nowa droga czy dobrze znana trasa?

Pijesz łyk kawy lub wody. Nieważne. Po jednym i drugim czujesz się tak samo orzeźwiony. Zupełnie jakbyś odkrył jakiś nikomu nieznany narkotyk, do którego masz dostęp tylko ty. Gdzie są wszyscy? Cisza. Wiatr. Wiatr przecina ciszę próbując unieść szczątkowe dawki dźwięków z oddalonych o kilometry wsi. Głośniej słychać jednak muchę i przebiegającą koło Ciebie sarnę.

Mimowolnie dostrzegasz coraz więcej otaczających Cię szczegółów. Fakturę kory, rozsypane kamienie, różne odcienie zieleni. Twoja pamięć zapisuje je na ciężkie czasy. Kiedy będzie zimniej, ciemniej, szarzej … Ty zapisujesz je w telefonie. Kolejna nagła cisza, kolejny podmuch wiatru przypominają Ci, że czas już wracać do codziennego życia. Wsiadasz więc, naciskasz pedał i od nowa próbujesz prześcignąć wiatr i znane Ci obrazy.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *