RELIGIA

Kto Panu Bogu w Polsce robi najgorszy PR? Czym niektórzy Gdańszczanie rozpalają ogniska?

Kościół nie od wczoraj kojarzony jest w Polsce z zabobonami, magicznymi formułkami, grzmiącym z niebios Bogiem i jego świtą tu na ziemi, dzięki której możemy uprosić tego Nieosiągalnego Dziadka w Górze o kilka łask i być może zbawienie jeśli dobrze uklękniemy, pójdziemy gdzie trzeba i powiemy odpowiednią liczbę wskazanych nam formuł…

Przyjęło się mawiać o tzw. „religii katolickiej”. Tymczasem istnieje religia chrześcijańska oparta na wierze w słowo objawione zawarte w Biblii. Katolicyzm to jedynie jedno z jej wyznań, które w początkowych wiekach formowania się Kościoła nazwało się „powszechnym”.

Czy Bóg opisany w Biblii cieszyłby się ze spalenia książek w Gdańsku? Czy cieszyłby się z zasiewania w ludziach paranoi i wiary w magiczną moc sprawczą afrykańskich masek stojących na polskich kredensach?

Gnostycyzm, czy wiara w magię? Miłość, czy kontrakt z Kościołem reprezentującym „Mściwego Boga”?

Zastanawiam się nad tym komu w Polsce zależy na budowaniu takiego wizerunku Boga. Boga, przed którym chciałoby się ukryć w razie niepowodzeń, grzechu… a nie Taty, po którego w razie kłopotów dzwoni się po pomoc.

O tym, że z religii robi się niezły biznes przekonaliśmy się już nie raz i to nie tylko w wyznaniu katolickim. To co obserwujemy w dzisiejszym polskim Kościele tego dominującego wyznania to materiał na całkiem dobrą książkę … o magii właśnie.

Wszelkie działania, które obserwuję a także te, w których jako Katoliczka (nie z wyboru) uczestniczyłam jako dziecko zakrawają dla mnie na pewnego rodzaju kontrakt. Ty zrobisz to, to i to, a w zamian otrzymasz: rozgrzeszenie ty lub twój krewny w czyśćcu. Nie pójdziesz (być może) do piekła jeśli się wyspowiadasz w pierwszy piątek, lub o innej ustalonej porze. Jeśli dotrzymasz obecności w Kościele na wszystkich ustanowionych przez kościół katolicki świętach – być może (podkreślam) nie zostaniesz strącony do piekieł.

Czy rozumiecie taką miłość? Czy taka jest miłość Boga opisanego w Biblii?

Wiara, której nauczyłam się z Biblii daleko odbiega od tej, którą opisuje się w mediach. Także tej, którą budują niektóre jednostki dominującego Kościoła w Polsce.

Czy jeśli żona przystawi mężowi do skroni pistolet i zapyta czy ją kocha to ucieszy ją wypowiedziane przez niego wyznanie miłości? Czy Boga, którego przedstawiciele nieustannie straszą jego wyznawców, cieszy „miłość” spowodowana strachem przed potępieniem i śmiercią?

A gdyby zabrać temu konkretnemu Kościołowi potępienie, całą moc Złego i powiedzieć wiernym: jesteście zbawieni ponieważ Jezus Chrystus pokazał Wam jak żyć i umarł za Was byście o tym pamiętali?

Bóg, w którego wierzycie może wszystko i wystarczy Wam jego miłość by nic złego nie mogło Was spotkać?

Odciąć się od złego to znaczy żyć wiarą i dawać nieustanne świadectwo, a nie odstać godzinę w określonych porach w Kościele, nie odzywać się do gejów i innowierców.

Ten akt sam w sobie jest tylko odstaniem godzinę w pomieszczeniu, które nazywamy kościołem. Samo w sobie nie ma to mocy, ponieważ … to n i e j e s t MAGIA! Tu nie chodzi o to, kto ma lepsze czary …

Gdyby to wszystko zabrać temu Kościołowi to jakie wtedy narzędzia pozostałyby w nim do manipulowania wiernymi?

Nikt nie każe Ci nie wierzyć w to, że Zły nie istnieje. Jednak uświadom sobie człowieku to, że wierzysz w Boga niezwyciężonego, przy którym tak śmieszne praktyki jak palenie książek, czy odmawianie formułek to nie jest nic co by działało. Ponieważ to On może wszystko. A o tym, czego pragniesz, potrzebujesz wie, zanim go poprosisz.

Jak bardzo trudna stałaby się wiara w tym Kościele, o którym piszę, gdyby okazało się, że pójście do niego raz w tygodniu, wyrzucenie Harrego z domowej biblioteczki to najprostsze i najmniej znaczące co można zrobić. Gdyby okazało się, że najważniejsze to dobrze żyć i tym szerzyć wiarę w innych, by medialnie nie była czymś obśmianym.

Palenie książek to nie tylko nie jest głoszenie Ewangelii i walka ze złem. To zabobonne podejście do religii, wiara w to, że Zły jest równy Bogu i współuczestniczenie w tym, z czym się walczy – magią i okultyzmem.

Kto nie wierzył, że Kościół kiedykolwiek może wystąpić w jednym tytule z frazą „smog” i „nielegalne usuwanie odpadów” niech uwierzy … Najwyraźniej 1 dzień po Prima Aprillis połączenie tych fraz stało się przepisem na wskoczenie w TOP10 wyników Google. Również w Europie będziemy z tym pięknie kojarzeni.

Żyć dobrze jest trudniej, nie mówić źle o koleżance, która nas wkurzy, o szefie, o tym jak nam źle, nie chcieć ciągle więcej choć nam się wysypuje a inny nie ma, modlić się za polityków, a nie wzajemnie na siebie wrzucać … to wymaga od nas więcej pracy nad sobą. To jest o wiele trudniejsze.

Powiecie, że nikt nie jest idealny, jesteśmy tylko ludźmi. A ja Wam powiem, ze nawet największy drań nie wybiela się zachowując się w ten sposób i przychodzi taka pora dnia, kiedy beczy w poduszkę, bo wie, że źle zrobił, no … chyba, że jest socjopatą.

Jest mnóstwo świetnych ludzi w Kościele Katolickim i Protestanckim, o których przez takie akcje jak ta w Gdańsku się nie pisze. Ludźmi, którzy może też czasem palną głupotę, ale nawet ateiści wysłuchają ich bez szczególnych trudności, ponieważ to co mówią, mówią z serca.

Moi drodzy – ognisko w Trójmieście nie było ani z serca, ani z wiary. Wierni w wywiadach mówią, że to oczyszczanie swojego domu od złego i pozostawienie tego co ma być ufności Bogu. A mnie się wydaje, że to był akt przestraszonych ludzi, którzy tak bardzo obawiają się braku wsparcia Boga, że postanowili brać sprawy w swoje ręce zapominając o tym, że jedynie ufność Jemu jest w 100% skuteczna. Bo mój Bóg jest ponad porcelanowe słoniki i tego typu happeningi.

Wypowiedzi niektórych osób o wydarzeniu w Gdańsku

„Ludzie, co Wam odbiło? Naprawdę będziecie teraz robić tu hokus pokus z paleniem czarowników, by pokazać im, że mamy lepsze czary? Czym wy się wtedy różnicie od tego znienawidzonego przez Was Harry’ego Pottera? Co wy, na wszystkie świętości, robicie?!”

Szymon Hołownia

„Dla mnie ta śmierć polskiego Kościoła, którą właśnie na żywo zacząłem oglądać, jest jednocześnie początkiem opowieści o jego – naprawdę w to wierzę – nowym, bardziej ewangelicznym odrodzeniu” – pisze Szymon Hołownia, nazywając sytuację palenia książek w gdańskiej parafii pogaństwem i „formą opętania walką”, a także, za Zbigniewem Nosowskim, „bezdenną głupotą”. Hołownia apeluje do inicjatorów akcji, by „przestali nas kompromitować”. „Ewangelię szarpią na wszystkie strony ideolo – sekty” – kwituje.

sparafrazowana wypowiedź Szymona Hołowni z Onet Kultura

Mogę stać obok książki „Harry Potter”, ale to mnie nie zniechęci do mojej religii. (…)  Mam tu np. figurki z czasów faraońskich z Egiptu. Ale przecież to nie oznacza, że one jakoś magicznie wpływają na moje myślenie. Religia to nie magia. Religia mówi o naszych relacjach z Panem Bogiem. Zewnętrzne rzeczy oczywiście mogą pomagać lub przeszkadzać w naszej relacji z Bogiem, ale ostatecznie o tej relacji i tak decydują nasze zachowania i przekonania – uważa ks. Kroplewski.

ks. Kropewski w wywiadzie dla Onet.pl

Moim zdaniem jest ona dyskusyjna i nieodpowiednia. Nie zrobiłbym czegoś takiego i odradzałabym takich działań. Nie podoba mi się taka forma działalności kapłana i uważam, że jest po prostu nieodpowiednia

ks. Parafianowicz


Można odnieść wrażenie, że z Ewangelii, gdzie mowa jest o demonie wracającym z siedmioma innymi do posprzątanego mieszkania. Przypowieść zachęca do czujności. Trzeba pytać, na czym polega ewangeliczna czujność, czy rzeczywiście na «wychwytywaniu» podstępnej obecności złego w rzeczach, osobach, muzyce, gestach? Czujność ma uwrażliwiać na obecność Złego czy na działanie Boże i na własne nawrócenie? Ponadto obraz otwartej furtki sugeruje, że zły duch może wchodzić w nas, jak do pustego wnętrza. A przecież wierzymy, że jesteśmy świątynią Ducha Świętego i On zamieszkuje w nas najgłębiej (…)

I chyba zaczynam to lepiej rozumieć. Palenie książek jako duchowego zagrożenia to wyraz braku wiary w to, że w Kościele działają sakramenty, Duch Święty i ludzki rozum. To przekonanie o tym, że szatan czai się wszędzie i głównym zadaniem chrześcijanina jest unikanie jego działania. W takim myśleniu nie ma miejsca na mówienie o miłosierdziu Boga, o wielkiej mocy, jaką daje Chrzest Święty, o Bogu, który działa w Kościele i chroni przed złem. 

ks. Sławomir Sosnowski oraz fragment artykułu z portalu Deon

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *