KOMUNIKACJA,  LIFESTYLE

„Życie” w social mediach

Mój telefon ma bardzo przydatną funkcję. Zlicza godziny spędzone przed ekranem. Czasem wieczorem można dostać zawału. Jest wtedy czas na poważne przemyślenia, postanowienie poprawy …

Dzisiaj, kiedy późnym popołudniem parzyłam herbatę z cytryną zaskoczył mnie widok trzynastolatków wchodzących na drzewo i bawiących się w samolot. Kurcze blade! Albo coś przeniosło mnie w czasie do lat 90. albo umarłam zanim herbata się zaparzyła i widzę swoje dzieciństwo we flashbackach. W dodatku … nikt nie robił sobie selfie.

Ostatnio w rozmowie z koleżanką zapytałam:

Słuchaj ludzie ostatnio rodzą się jacyś piękniejsi?

Skucha, klops, trumienka. Nie. To my się starzejemy i wszystkie młode stworzenia wydają się nam takie piękne. Gdybyście przypadkiem trafili tu za kilka lat. Ten wpis tworzyłam w wielu 31 wiosen. W zasadzie w przeddzień urodzin.

Jak to się więc dzieje, że człowiek patrzy na siebie i jest wciąż niezadowolony? Ciągle mu czegoś brakuje. Gna za czymś, pędzi, a kiedy już gna i pędzi to okazuje się, że nie ma czasu na to za czym tak gnał i pędził.

Social media idealizują i wyostrzają pewne rzeczy, stany, zjawiska. Jeśli coś jest piękne, musi być piękne na maksa. Nieskazitelność musi być podkreślona balansem bieli i ekspozycją, nastrój odpowiednim filtrem, a lifestyle zawarty w hashtagach. W sumie, czemu z tego nie korzystać jeśli to świetne narzędzie do promocji?

Problem zaczyna się wtedy, kiedy normalny chłopak i normalna dziewczyna korzystając z dobrodziejstw social mediów zaczynają odczuwać irracjonalny głód, niedosyt względem siebie, swojego stanu. Bo przecież Instagram karmi nas wizją lifestylu idealnego, w którym każdy podróżuje minimum raz na kilka tygodni, mieszka w skandynawskich wnętrzach, ma idealną cerę, figurę, drogie ciuchy i do tego wszystkiego śpi do południa.

Instagram karmi nas przede wszystkim złudzeniami. Zdjęciami, na których widać sam efekt ponieważ ciężka praca nie jest już tak ciekawa by ją pokazywać. Nie licząc odosobnionych przypadków, nastolatki z zazdrością oglądają profile dziewczyn, które albo harują na siłowni by móc pochwalić się świetną figurą, albo 12 godzin zasuwają w korporacji by móc pojechać w wymarzoną podróż, z której zdjęcia wrzucają na swoje profile przez następne pół roku … albo korzystają z ciężkiej pracy swoich rodziców by móc realizować swoje marzenia.

Facebook daje nam możliwość autokreacji. Świeża rozwódka szeroko uśmiecha się ze zdjęć z koleżankami mimo tego, że ostatnio nie zdarzyło jej się nie przepłakać nocy. Zupełnie zapomniała, że po tym co jej się przytrafiło płacz to naturalna rzecz. Znudzona i zmęczona matka trójki dzieci udostępnia manifest za manifestem, oznacza przeczytane książki i publikuje selfie z każdego wyjścia. Głupio tego nie robić. Jeszcze ktoś pomyśli, że niczym się nie interesuje. Zupełnie zapomniała, że guzik to kogokolwiek obchodzi bo jak jest zmęczona to ma prawo niczym się nie interesować. Nie ma w tym nic złego. Zapomniała, że może mieć to w nosie, a książki czytać tylko dla siebie.

Mamy prawo smucić się, złościć, nie mieć swojego zdania, nie opowiadać się po żadnej ze stron, mieć gorszy dzień, brudne ściany, wystający brzuch, krzywy nos, ślady po trądziku, ciuchy z ubiegłego sezonu … Mamy prawo do życia bez retuszu i filtra.

Nie występuje tu w roli krytyka. Wypowiadam się raczej jako uczestnik. Ktoś kto kupił żeton, zadowolony wsiadł na karuzelę i teraz chciałby zejść. Ta karuzela kręci się za długo w jedną stronę. Jedni robią dobrą minę do złej gry, inni zwisają zmęczeni, a inni mają ochotę zwymiotować. Czy nie tak jest właśnie w social mediach?

Ostatnio zupełnie przypadkiem trafiłam na wypowiedź Alicii Keys, która dwa lata temu zupełnie zrezygnowała z makijażu. Nie wiem, czy dobrze zrozumiecie co wspólnego ma makijaż Alicii Keys z tym, o czym pisałam powyżej. Na Instagramie, Facebooku czy w innych mediach społecznościowych, coraz częściej także w świecie rzeczywistym jesteśmy zmuszeni (zmuszani) do perfekcji, perfekcji w wyglądzie, wypowiedzi, stylu życia. Choć wielu z nas jest tym zmęczonych w wielu kwestiach nie tolerujemy błędu.

Problem polega na tym, że nie jesteśmy doskonali i nigdy nie będziemy. Media społecznościowe to miejsce, w którym wygląd zewnętrzny i specyficzny styl życia są idealizowane. Nawet wtedy, gdy ktoś się temu sprzeciwia, często tworzy tylko kolejny trend. Nie wiem czy manifest piosenkarki traktować poważnie. W zasadzie nie ma to znaczenia. W social mediach, w mediach w ogóle jest tak, że kiedy ktoś się wyłamuje, manifestuje coś, sprzeciwia czemuś to zazwyczaj oznacza jedynie tworzenie nowego trendu.

Dało mi to jednak do myślenia. Nie dążymy bezmyślnie do osiągnięcia przesadnych standardów społecznych. Zainspirujmy się nimi, ale pozostańmy sobą. Ponieważ pod koniec dnia jesteśmy sami ze sobą, z naszymi myślami i musimy lubić siebie takimi, jakimi jesteśmy. Bez filtra, retuszu, z głupawką, płaczem lub złym humorem bez powodu, brakiem pomysłu na coś, lub na siebie, krostką na środku czoła w przeddzień ważnego spotkania, z niewiedzą na miliard tematów świata …

Nie oskarżaj się o nie spełnianie cudzych wymagań. Ponieważ to są cudze wymagania, które sam/ sama na siebie nakładasz. Czasami makijaż, lub jakaś poza pomaga nam w ogóle wyjść z domu lub zreperować nadszarpniętą pewność siebie. Nie pozwól jednak by były one maską przykrywającą to kim naprawdę jesteś. Koniec końców doprowadzi to do frustracji. Podobnie jak skupienie się na wyidealizowanej wizji życia, którą karmią nas media społecznościowe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *