
Aspie a impulsy sensoryczne
Wyobraź sobie, że piszesz pracę magisterską. Wziąłeś wolne z tego powodu. Sąsiad akurat na twojej ścianie zdziera dzisiaj płytki w swojej łazience. Albo wyobraź sobie, że wracasz z nocnej zmiany, a za oknem pracuje młot pneumatyczny. Właśnie tym są dla nas impulsy sensoryczne, które odbieramy inaczej i mocniej od Was. Uczucie stresu z nimi związane wykracza znacznie poza doświadczenia fizyczne. Kiedy ty masz dosyć hałasu zatykasz uszy. My nie mamy tej sposobności.
Dla mnie szczególnie uciążliwymi impulsami są dźwięk wokół mnie, zbyt intensywne lub zbyt przygaszone światło, zbyt duży ruch wokół mnie, kontakt fizyczny, przekraczanie granicy podczas normalnego aktu komunikacji, powracające detale wspomnień, zmęczenie, brak określonego ładu wokół mnie, niespodziewane/ nieplanowane wydarzenia wykraczające poza planowany harmonogram, kumulacja tych nieplanowanych wydarzeń. Tak jak skórę człowiek chroni warstwa martwych komórek, tak większość ludzi bez ZA ma taką „zewnętrzną warstwę”, która chroni ich przed tymi impulsami. Niektórzy z nas z ZA takiej warstwy nie posiadają. Chodzimy sobie po świecie odczuwają wszystko na skórze właściwej. Wszystko to ma na nas zwielokrotniony wpływ.
Bardzo pomaga mi po szczególnym stresie odpoczynek, wyciszenie, nawet drzemka. Czuję wtedy, że tamto, co już było jest w jakimś sensie za mną i mogę zacząć od nowa.
Powracając jednak do impulsów. Nie jestem w stanie mówić kiedy obok rozmawiają inne osoby, kiedy gra muzyka lub telewizor. Piątek, sobota, niedziela w supermarkecie, lub zakupy w godzinach popołudniowych to jest dla mnie koszmar. Kiedy idę galerią handlową pomaga mi patrzenie w komórkę. Skupianie wzroku na ziemi jak już pewnie wiecie nie jest zbyt pozytywnie odbierane przez otoczenie. Bardzo często spotykam się z tym, że nie przywitałam się z kimś kogo mijałam bezpośrednio naprzeciwko siebie w supermarkecie czy na ulicy. Wynika to właśnie z tego, że cała moja głowa zajęta jest przetrwaniem: przejść tę uliczkę, przejść chodnikiem, byle do celu. Na tym celu zazwyczaj czeka inne zadanie: np. spotkanie z jakąś osobą, wysłanie listu, odebranie paczki, wizyta w banku, rozmowa z nauczycielem i to też jest superangażujące i stresujące. Wyrobiłam sobie taki nawyk, że planując tego typu „przedsięwzięcia” a więc czynności dla innych zupełnie naturalne, związane z dorosłym życiem, później wynagradzam sobie w jakiś sposób by móc wrócić na właściwy/na swój tor funkcjonowania.
Kontakt fizyczny to jest coś co dla mnie nadal jest nie do zaakceptowania w Polsce. Formy powitania, gestykulacji w trakcie rozmowy, które naruszają moją przestrzeń dekoncentrują mnie i wybijają z rytmu mojego normalnego funkcjonowania przez co potrafię osiągać gorsze efekty w pracy, zupełnie „przestać myśleć”, a nawet czuć się „sparalizowaną”.
Wspomnienia to kolejny element układanki, który wydaje mi się nie do przeskoczenia, ale da się to „wytresować”. Nie wiem jak u Was, ale u mnie wspomnienia nie dotyczą tylko i wyłącznie ogólnej fabuły jakiegoś zdarzenia, ale są to dość dobrze zachowane sceny z krystalicznie przejrzystymi detalami tj. zapach powietrza, kolor otoczenia, słowa wypowiedziane przez osobę. Powracają w sposób obsesyjny i powtarzalny i czasem naprawdę potrafią przeładować mój nastrój lub samopoczucie. Mogą uniemożliwić przespanie nocy, lub realizacje własnego planu na dany dzień.
źródło:
prezentacja Dave’a Spicena wygłoszona podczas konferencji w Vasteras (Szwecja) na podstawie tłumaczenia Marka Hajka
fot. cottonbro

